Wielu właścicieli samochodów wyposażonych w klimatyzację zapomina o niej wraz z nadejściem jesieni. Logicznie rozumując, zadaniem klimatyzacji jest przecież dostarczenie przyjemnego chłodu podczas upałów. Po co zatem włączać ją, gdy na dworze jest zimno ? Tymczasem klimatyzacja, obojętnie czy jest manualna czy automatyczna, powinna być okresowo uruchamiana przez cały rok. Nie można przy tym zapomnieć o systematycznej kontroli i serwisowaniu całego układu.
Po intensywnej eksploatacji w sezonie letnim, należy koniecznie zadbać o dezynfekcję samochodowej „chłodziarki”. Równolegle powinno się też sprawdzić poziom tzw. czynnika chłodzącego i filtrów przeciwpyłowych. Ważne jest również dokonanie szczegółowego przeglądu stanu i napięcia pasków napędu sprężarki.
Kiedy podczas pracy klimatyzacji z kratek wentylacyjnych wydobywa się nieprzyjemny i stęchły zapach to znak, że należy dokładnie zdezynfekować cały układ. W jego wnętrzu rozwijają się bowiem bakterie i grzyby, mogące stanowić zagrożenie dla zdrowia. Zabieg zwany popularnie odgrzybianiem, należy przeprowadzać zdaniem serwisantów co najmniej raz w roku, najlepiej jesienią. Istnieją dwie podstawowe metody odgrzybiania klimatyzacji: ozonowa i ultradźwiękowa. Pierwsza z nich (koszt ok. 60-70 zł) polega na umieszczeniu niewielkiej wytwornicy ozonu w kabinie auta. Następnie zamyka się drzwi na czas od 15 do 30 minut, ustawiając dmuchawę nawiewu na najwyższy poziom. Obecnie specjalistyczne warsztaty stosują częściej drugą metodę dezynfekcji – ultradźwiękową (koszt 90-100 zł). Polega ona na wprowadzeniu do klimatyzacji substancji czynnej, właśnie za pomocą ultradźwięków. Po przeczyszczeniu wnętrza, ta ostatnia jest usuwana na zewnątrz.
Pomimo wyższej ceny, zdecydowanie lepsza jest metoda ultradźwiękowa, jej efekty utrzymują się bowiem znacznie dłużej, nawet do trzech miesięcy.
Podczas sezonowej kontroli klimatyzacji, sprawdzany jest poziom tzw. czynnika chłodzącego w układzie. Czynnik ten w naturalny sposób odparowuje podczas eksploatacji, wpływając na zmniejszenie wydajności klimatyzacji.
Brak jego uzupełnienia może prowadzić do wysychania węży i uszczelek, a w konsekwencji do utraty szczelności całego układu. W skrajnych wypadkach, gdy poziom czynnika spada poniżej minimalnego, przestaje działać agregat.
Co dwa lata powinno się wymienić czynnik chłodzący. Koszt takiego zabiegu, nazywanego przez fachowców „nabijaniem”, wynosi w zależności od marki samochodu od 150 do ok. 200 zł. Obecnie najczęściej stosowany jest ekologiczny czynnik R134A, który wyparł wcześniej używany specyfik R12 (układ klimatyzacyjny mieści ok. 0,8 kg czynnika chłodniczego). Ten ostatni był bardziej wydajny i mniej szkodliwy dla przewodów i uszczelnień. Zawierał jednak niebezpieczny dla środowiska freon i dlatego został wycofany.
Po wymianie czynnika chłodzącego, sprawdzana jest szczelność układu klimatyzacji poprzez dodanie barwnika fluorescencyjnego. Wszelkie wycieki są widoczne w świetle UV, czyli ultrafiolecie. Szczególnie narażona a uszkodzenia spowodowane korozją oraz uderzeniami kamieni jest chłodnica (skraplacz) klimatyzacji. Następnie kontrolowane jest ciśnienie robocze w całym układzie, sprawdzany jest również wentylator chłodnicy klimatyzacji oraz stan i napięcie pasków napędu sprężarki.